PLANOWANIE
Żeby myśleć o kredycie i wiedzieć mniej więcej o jaką kwotę „prosić” banki- najpierw musiałam poszperać po ofertach mieszkań. Na początku- w wielkiej euforii początkującej „szperaczki” zawęziłam swoje wymagania i nastawiłam się na zupełnie nowe mieszkanie. W wyszukiwarce wystukałam z zapałem nowe mieszkania wrocław sprzedaż i zaczęłam rzucać krytycznym okiem- oto, co zauważyłam i co może Wam się przydać:- „Nowe mieszkanie” to zupełnie co innego niż „całkowicie nowe mieszkanie”. Myślałam, że załapiemy się z Miauczysławem na jakieś mieszkanko w miarę blisko centrum, oddane maksymalnie rok wcześniej, gotowe do zamieszkania. Nic bardziej mylnego- większość ofert deweloperskich dotyczyła stanu surowego, a oddane miały być najwcześniej za rok, a za dopłatą- ale i z dłuższym czasem oczekiwania- można było liczyć na wykończenie
- Oferty bardzo często się powtarzają, bo często gęsto tę samą ofertę prowadzi wiele biur. To nie jest równoznaczne z jednolitością cenową wśród nich. Więc warto kopać, kopać i jeszcze raz kopać. Przy tym warto pamiętać, że biuro będzie chciało wytargać od nas jak najwyższą prowizję, jeśli tylko na to pozwolimy, więc NEGOCJACE
- Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest poświęcić więcej czasu na znalezienie mieszkań, które wystawiają sami właściciele- pamiętając przy okazji, że ceny zawsze są zawyżone- znów włączamy opcję NEGOCJACJE
- W mieszkaniu najdroższa jest jego lokalizacja. Poważnie- kiedy oglądałam zdjęcia niektórych „lokali”- włos się jeżył (i mnie i kotu), a sprawdzona po chwili cena powodowała bezdech.
- Zdjęcia robione są zawsze tak, żeby mieszkanie wyglądało na słoneczne, piękne, przytulne, ale przy tym przestrzenne- nie dziwmy się zatem, że wchodząc do mieszkania, które było w naszym top 3 ląduje ono na samym dole rankingu
ŚWIADOME PODEJMOWANIE DECYZJI
Po ogólnym zorientowaniu się w cenach i świadomości ile uda mi się uciułać na mój tak zwany „wkład własny” zaczęłam poważnie myśleć o kredycie. Kolejne kroki można opisać bardzo krótko- choć całe załatwianie kredytu od początku do końca ciągnęło mi się niemiłosiernie.„Droga przez mękę”- czyli JA versus BANK
- Jako, że kredyt będzie moim wiernym towarzyszem przez wiele, wiele lat zaczęłam- jak już wspomniałam- od telefonu do kuzyna. Okazało się, że jest świetnym specjalistą, a do tego ma znajomości tam gdzie trzeba. Zapewnił, że sprawdzi co da się zrobić i, że muszę uzbroić się w cierpliwość- no to się uzbroiłam- na trzy tygodnie
- Po trzech tygodniach kuzyn przesłał mi oferty trzech banków z innymi niż normalnie, wynegocjowanymi (i znów te targi) przez niego- stawkami. Przy czym zasugerował, którą ofertę on by wybrał- zdałam się w pełni na niego
- Następny krok- znalezienie idealnego dla mnie, Miauczysława i tony naszych rzeczy lokum- szczegóły odnośnie drugiej rundy poszukiwania mieszkania znajdą się w osobnym artykule
- Papiery, papierki, świstki, formularze- czyli tzw. gromadzenie niezbędnych dokumentów. Jestem kobietą i papierkologia to moja pięta achillesowa. A tu same dokumenty - potwierdzające tożsamość, potwierdzające dochód, dotyczące nieruchomości, którą kupujemy- i latanie od Annasza do Kajfasza, ale udało się
- Oczekiwanie aż bank powie co jest źle i co trzeba poprawić- nie będę wchodziła w szczegóły ile razy musiałam wracać i poprawiać jakieś pojedyncze rubryczki
- JEST! Decyzja banku- moja oferta od początku była już dobrze wynegocjowana, więc w tym momencie pozostało mi już tylko podpisanie umowy z bankiem- a raczej cyrografu. Warto jednak pamiętać, że dostając decyzję można, a nawet powinno się, z naszym kredytodawcą potargować (wiem, wiem- znów o negocjacjach, ale to kluczowa umiejętność przy zakupie mieszkania).
- Moją umowę z bankiem podrzuciłam oczywiście do analizy kuzynowi. Warto na wszelki wypadek zabrać ją do prawnika, lub kogoś kto zna się na bankowości- żeby spać spokojnie.
- Kiedy myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy, pojawił się spory problem. Bank, pisząc fachowo, odstąpił od naszej umowy. Warto wiedzieć, że obie strony mają do tego prawo w ograniczonym czasie. Podobno taka sytuacja zdarza się bardzo rzadko, no ale mnie się zdarzyła. Na szczęście zostały mi jeszcze dwie oferty z zaproponowanej przez kuzyna listy banków, ale całą drogę musiałam przejść od początku, co znów ciągnęło się tygodniami.
Pozyskiwanie kredytu na mieszkanie jest jak mały kot w domu- sprawia wiele problemów, ale warto, bo później daje dużo szczęścia i satysfakcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz